Nowe modele: Golf Sportsvan, Polo i e-up! oraz XL1 zaprezentował Volkswagen podczas zakończonych w Poznaniu targów Motor Show. W sumie, niemiecka marka wystawiła 21 samochodów. Ten rok będzie szczególny dla VW, wprowadzi na rynek 11 nowych modeli.
Cztery z 11 nowych modeli już można było zobaczyć. Dokładnie obejrzeli je ci, którzy odwiedzili poznańskie targi. A było co oglądać.
Nowe Polo jest znacznie odświeżone w stosunku do poprzedniej wersji. Auto z silnikiem wysokoprężnym – BlueMotion zużywa 3,1 l paliwa na 100 km. Wersja z silnikiem benzynowym jest niewiele gorsza, zużywa o 1 litr więcej na “setkę”.
W ogóle, silniki w Polo nowej generacji zużywają o 21 % mniej paliwa.
W nowym Polo zastosowano m.in. systemy wspomagające znane z klasy Golfa, takie jak seryjny hamulec multikolizyjny (po kolizji samoczynnie inicjuje hamowanie), system rozpoznający zmęczenie kierowcy, system obserwacji otoczenia Front Assist z funkcją awaryjnego hamowania w mieście oraz automatyczny tempomat ACC.
Pierwsze egzemplarze mają być dostępne w salonach pod koniec kwietnia. Cena ma być porównywalna z poprzednią wersją.
Golf Sportsvan posiada najnowocześniejsze systemy wspomagania kierowcy, żeby wymienić chociażby asystenta ułatwiającego wyjazd z parkingu. Ostrzega on przed pojazdami znajdującymi się w martwym polu, a przy wyjeżdżaniu tyłem z miejsca parkingowego rozpoznaje pojazdy zbliżające się z boku.
W Sportsvanie silniki (gama sześciu nowych jednostek) mają być oszczędniejsze, jak podają producenci, o 19 %.
Auto ma bardzo dużo miejsca w środku. Szczególnie ucieszą się podróżujący z tyłu. Tylną kanapę można przesuwać aż o 18 cm. W kompaktowym aucie jest to naprawdę wynik godny pozazdroszczenia. A do tego bagażnik, bardzo duży. Po rozłożeniu tylnych siedzeń mający pojemność 1500 litrów.
E-up!, mały elektryczny samochodzik zachwyca ekonomiką. Silnik ma moc 82 KM i może rozwinąć prędkość do 130 km/h (w zupełności wystarczy, po co więcej). Na w pełni załadowanej baterii można przejechać 160 km. Potem znowu trzeba go załadować. To można zrobić ze zwykłego gniazdka w garażu. Przyjeżdżamy i podłączamy samochód, żeby był gotowy do drogi następnego dnia. Na pełne ładowanie akumulatora wystarczy 10 godzin. I teraz najciekawsze i najbardziej przyjemne. Odległość 100 km przejedziemy, według aktualnych cen za prąd, za niecałe 6,60 zł.
Problem może pojawić się, gdy w czasie jazdy czujniki baterii zaczną dawać znać, że za chwilę może dojść do jej rozładowania. W Polsce nie ma łatwo dostępnych publicznych stacji szybkiego ładowania aut elektrycznych.
– W porównaniu z krajami za zachodnią granicą mamy w tym względzie sporo do zrobienia. Wzorcem pod tym względem może być Norwegia, gdzie w Oslo, stolicy kraju, jest ponad 200 takich stacji szybkiego ładowania i można naładować baterię do 80 procent w pół godziny. Takie stacje zaczynają w Polsce powstawać. Są dostępne u naszych dilerów – mówi Tomasz Tonder, PR Manager Volkswagen Group Polska. – Ideą jest, żeby ładować baterię tego samochodu w czasie jego postoju, w domu lub zakładzie pracy. Nie znamy jeszcze ceny tego samochodu. Można przypuszczać, że będzie droższe niż klasyczne auto z silnikiem benzynowym lub wysokoprężnym, ale koszty eksploatacji są zdecydowanie niższe. W tym samochodzie nie ma wymiany oleju, żadnych płynów eksploatacyjnych, klocki hamulcowe czy tarcze zużywają się zdecydowanie wolniej, bo auto hamuje silnikiem odzyskując energię poprzez zjawisko rekuperacji.
O samochodzie XL1 przeczytacie w osobnym tekście.