Marzyliście kiedyś o tym, żeby samochód sam jechał, bo jesteście na tyle zmęczeni, że chętnie byście się trochę przespali. Albo wtedy, gdy macie jakąś pilną, zaległa pracę, którą moglibyście zrobić w czasie podróży. Już jest top możliwe. I to wcale nie jest żart.
Niedawno, auto z autopilotem, mówiąc popularnie, zaprezentowało Volvo. Przejażdżkę odbyli m.in. Polacy.
– To było niesamowite wrażenie, kiedy osoba siedząca na miejscu kierowcy trzymała ręce w górze, a samochód sam jechał i wykonywał manewry – powiedział Stanisław Dojs, PR Manager w Volvo Auto Polska. – Samochód jest wyposażony w odpowiednie systemy, radary z przodu i z tyłu prowadzące go po drodze. Auto zwalnia i hamuje kiedy trzeba, wyprzedza, skręca.
Pilotażowy program Szwedów
Stanisław Dojs był jednym z wybrańców, którzy mieli okazję przetestować jazdę samochodem z autopilotem, a oficjalnie autonomicznym samochodem. Szwedzi zrobili pokaz w Goeteborgu, modelami S60 i V60. To tutaj została wytyczona trasa, miejska obwodnica, wielopasmowa, do testowania takich pojazdów. Goeteborg będzie pierwszym miastem na świecie, w który już w 2017 roku będzie działało to rozwiązanie w normalnym ruchu miejskim. Na ulice wyjedzie flota 100 aut. Nowe rozwiązanie Volvo ma docelowo podnieść poziom bezpieczeństwa i płynność ruchu.
Projekt pilotażowy obejmuje 50 km dróg wielopasmowych w tym mieście. Samochody mogą poruszać się całkowicie samodzielnie tylko na tych odcinkach. Kierowca uruchamia samochód i gdy porusza się po danej trasie włącza funkcję przyciskiem, a na desce rozdzielczej pojawia się napis “Autonomous Driving”. Kierowca może dokonywać ręcznych korekt toru jazdy. W trybie autonomicznym prędkość samochodu nie przekracza 70 km/h. Samochód wyposażony jest w bardzo dokładną mapę zaprogramowanej trasy, precyzyjne pozycjonowanie GPS, czujniki laserowe, dwie kamery – z przodu i z tyłu pojazdu oraz dodatkowe radary. System został zaprezentowany w modelach S60 i V60, ale docelowo jest rozwijany pod kątem samochodów z nową płytą podwoziową Volvo SPA. Pierwszym modelem bazującym na tym podwoziu będzie nowe XC90.
Kierowca może się zająć swoimi sprawami
W autonomicznym samochodzie kierownica sama się obraca, a samochód zaczyna samodzielnie się prowadzić, łagodnie się rozpędza i hamuje ze sporym wyprzedzeniem. Korekta toru jazdy w prototypie następuje wolniej, niż w przypadku kierowania autem przez człowieka. Nie waha się, gdy dosłownie o włos mijamy ciężarówkę na sąsiednim pasie i nie wykazuje zniecierpliwienia, gdy trzeba zatrzymać się w niewielkim korku. Nic, tylko rozłożyć gazetę lub odpisać na zaległe maile.
Podniesienie komfortu kierowcy to nie jedyna zaleta samochodów autonomicznych. Sterowane komputerowo samochody mogą utrzymywać między sobą znacznie mniejsze odległości podczas jazdy – wynoszące, np., 2 m. Mogą też bezbłędnie poruszać się po bardzo wąskich pasach, stąd dotychczasowe drogi jednopasmowe można zamienić na dwupasmowe. Komputer nie traci koncentracji nawet podczas monotonnej jazdy w długim korku, nie denerwuje się, gdy ktoś wjechał przed pojazd. Nie próbuje nadrobić straconego czasu, zawsze jeździ płynnie i łagodnie.
Auta bliskiej przyszłości
Projekt jazdy autonomicznej jest częścią wizji Volvo, zgodnie z którą już za 6 lat poziom bezpieczeństwa tych aut ma być tak wysoki, by nie ginęli w nich ludzie. Nie da się tego osiągnąć wyłącznie za pomocą stref zgniotu. W sytuacjach krytycznych systemy bezpieczeństwa aktywnego mają częściowo przejmować kontrolę nad pojazdem i unikać fatalnych w skutkach zdarzeń drogowych. Wiele z tych rozwiązań trafi do nowego Volvo XC90, który trafi na rynek już w 2015 roku. Wizja jeżdżenia autonomicznego, przynajmniej częściowa, jest więc znacznie bliżej nas, niż jesteśmy skłonni sądzić.
Intencją Volvo nie jest stworzenie samochodu, który wszędzie pojedzie sam. Zdaniem zespołu projektowego najwięcej czasu tracimy w korkach na dojazdy do pracy. Jazda w takich warunkach nie jest przyjemna, a nasz czas moglibyśmy poświęcić na coś przyjemnego lub pożytecznego. W pilotażowej serii samochodów Volvo będzie można uruchomić tryb jazdy autonomicznej na określonych odcinkach dróg, których używa większość mieszkańców Goeteborga. Funkcję uruchamia się podobnie jak tempomat – jednym przyciskiem na kierownicy. Jazda autonomiczna nie wymaga inwestycji w infrastrukturę. Na etapie testów używa się ferrytowych znaczników zatopionych w jezdni, ale system jest skonstruowany tak, że bez nich też mógłby się obejść.
Szwedzcy inżynierowie są ciekawi, jak tego rodzaju samochody przyjmą kierowcy, ponieważ jeżdżenie autonomiczne wymaga diametralnej zmiany przyzwyczajeń i ogromnego zaufania do samochodu. Prowadzony projekt ma na celu również zebranie doświadczeń prawno-legislacyjnych. Sami inżynierowie przyznają, że nie są pewni, czy starsi kierowcy dadzą się przekonać do samochodów, które same utrzymują kurs, hamują i skręcają. Być może zaakceptuje je dopiero najmłodsze pokolenie, od dziecka wychowane wśród elektroniki, tabletów i ekranów dotykowych.
Parkowanie autonomiczne
Równolegle z tym projektem, rozwijany jest system autonomicznego parkowania (pisaliśmy już o tym). Kierowca wysiada z samochodu i za pomocą aplikacji w samochodzie poleca autu znaleźć miejsce parkingowe. Samochód rusza i szuka wolnego miejsca. Może być ono wąskie i trudnodostępne. Komputer automatycznie zaparkuje nasze Volvo, wyłączy silnik i powiadomi nas o wykonanym zadaniu. Gdy skończymy spotkanie, telefonem przywołujemy samochód w miejsce, w którym się z nim rozstaliśmy. To rozwiązanie nie wymaga kosztownych inwestycji w infrastrukturę parkingu. System potrzebuje jedynie informacji, czy na parkingu są wolne miejsca, by uniknąć jałowego jeżdżenia pojazdu po przepełnionym placu. Już teraz część takich obiektów wysyła takie informacje odbierane na fabrycznych systemach nawigacji. W przyszłości istnieje możliwość, by samochód wjechał na inny poziom parkingu, a to oznacza już duże oszczędności czasu, np., w zatłoczonej galerii handlowej. W dalszej perspektywie da się specjalnie konstruować parkingi o niskich stropach (180 cm), w których auta parkują tuż koło siebie lub w których jedno zastawia drugie.