W poniedziałek odbyło się otwarte spotkanie z mieszkańcami w sprawie zmian w organizacji ruchu w rejonie skrzyżowania ulic Traugutta i Narutowicza. Jeśli nie liczyć przedstawicieli władz miasta, Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji, Bractwa Rowerowego, Stowarzyszenia “Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego”, jednej radnej miejskiej i kilkorga dziennikarzy – nie było nikogo.
Podczas spotkania zaprezentowano cztery pomysły dotyczące zmian w organizacji ruchu na skrzyżowaniu ulic Traugutta i Narutowicza, ale tak naprawdę obejmujących jeszcze ulice Moniuszki i Kościuszki.
Pierwszym dyskutowanym projektem był pomysł przedstawiony przez Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji, zakładający m.in. likwidację jednego z obecnych przejść dla pieszych (tego bliżej skrzyżowania Narutowicza z Kościuszki) kosztem wydłużenia pasa dla skręcających z Narutowicza w lewo w Kościuszki.
– Wydłużenie pasa spowoduje możliwość wydłużenia czasu przejazdu dla skręcających w lewo. Wydłużenie tego pasa spowoduje, że na sygnalizacji świetlnej będziemy mogli też wydłużyć cykl do skrętu w lewo – mówił Bogusław Jończyk, kierownik działu inżynierii ruchu w MZDiK. – Niejednokrotnie, kierowcy chcący skręcić w ulicę Kościuszki nie mają miejsca i poprzecznie zastawiają prawy pas stwarzając niebezpieczeństwo.
Czy wydłużenie cyklu zielonego światła dla skręcających w lewo z Narutowicza w Kościuszki musi być uwarunkowane jedynie likwidacją przejścia dla pieszych i wydłużeniem pasa dla skręcających w lewo? Czy nie można wydłużyć cyklu w obecnej sytuacji, kosztem kilku sekund dla jadących w innym kierunku? Pisaliśmy o tym wczoraj. Według nas, można to zrobić.
Podobnie uważa Bogumił Leśniewski ze Stowarzyszenia “Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego”.
– Zamierzający skręcić w lewo, w Kościuszki, musza czekać aż 1 minutę na zielone światło. Najdłużej zielone światło się świeci dla jadących prosto Narutowicza. Natężenie ruchu w tym kierunku nie jest duże, zdarza się, że przez skrzyżowanie przejeżdża pięć-sześć samochodów – argumentował.
Kontynuując wspomniał, że – jego zdaniem – likwidacja przejścia nie jest wskazana, bo działa ono jak zawór, wentyl.
– Po likwidacji tego przejścia kierowcy będą jeździli szybciej. To przejście w jakiś sposób reguluje ruch. Samochody jadące od zachodniej strony zatrzymując się, żeby przepuścić pieszych, umożliwiają wyjazd pojazdom zamierzającym skręcić w lewo z Traugutta w Narutowicza, w stronę Waryńskiego – dodał.
Sam przedstawił dwa swoje projekty: jeden z możliwością włączenia się do ruchu z Moniuszki w Narutowicza przy obecnym układzie, a drugi z reorganizacją skrzyżowania Traugutta i Moniuszki (z Traugutta byłby i Moniuszki byłby wjazd w Narutowicza, a następnie ewentualnie wjazd w prawo w Traugutta).
Swój projekt przedstawiło Bractwo Rowerowe.
– Generalnie nie jesteśmy za likwidacją przejścia [proponowane do likwidacji przez MZDiK – przy. red.]. Możemy się na to zgodzić, pod warunkiem, że piesi dostaną przejście blisko skrzyżowania ulic Traugutta i Moniuszki, które będzie powodować większe natężenie ruchu pieszego z kierunku Plant do centrum – mówił Sebastian Pawłowski, kanclerz Bractwa Rowerowego dodając: – Nie traktujmy Śródmieścia jak autostrady, gdzie ruch samochodowy, rowerowy i pieszy miesza się ze sobą. Nie możemy tu budować wydzielonej infrastruktury rowerowej, bo to generuje niekorzystne sytuacje i wypadki.
Wszystkie uwagi załączane do ankiet zostaną przedstawione dla MZDiK i po ich rozważeniu zostaną podejmowane decyzje. Jak powiedział Paweł Dycht, koordynator konsultacji z ramienia magistratu, są jeszcze dopuszczalne zmiany.
Konsultacje trwają do piątku, 12 czerwca.