Zbyt szybka jazda, wyprzedzanie na trzeciego, przed i na przejściach dla pieszych, przekraczanie linii ciągłej – to tylko niektóre z błędów popełnianych przez naszych kierowców. Naturalnie, części kierowców. Ale ci sami kierowcy, gdy wyjadą za granicę, już nie są takimi chojrakami. Jeżdżą potulnie jak baranki, zgodnie z przepisami.
Narzekamy na zbyt dużą ilość fotoradarów, zbyt wysokie kary za wykroczenia i łamanie przepisów oraz znaki ograniczeń prędkości, które, naszym zdaniem, albo są postawione w nieodpowiednim miejscu, albo dopuszczalna prędkości jest zbyt niska. Tak uważa większość polskich kierowców. Jednak za granicą takie same, albo podobne sytuacje lub przepisy już nie rozbudzają w nas emocji i dyskusji. Zgadzamy się i przyjmujemy je z pokorą.
Jak się zachowują polscy kierowcy, w swoim kraju i za granicą?
– Polscy kierowcy zdecydowanie lepiej jeżdżą za granicą. Będąc w innym kraju, staramy się jeździć tak jak lokalni kierowcy, czyli zgodnie z przepisami – mówi Wojciech Majewski, znany dziennikarz motoryzacyjny i jeden z najbardziej opiniotwórczych w branży. – Jeżeli, na przykład, jest ograniczenie prędkości do 60 km/h i Niemcy jadą 60 km/h, a Skandynawowie nie przekroczą prędkości o 5 km/h, to jedziemy tak jak oni, razem z nimi. Po pierwsze dlatego, że wiemy jak srogie są mandaty, a płacone w euro bardziej bolą. Poza tym, chyba coraz częściej jest w nas świadomość reprezentowania Polski, a skoro reprezentujemy nasz kraj, to wypada, żebyśmy zaprezentowali się z lepszej strony. Myślę , że tu nastąpiła zdecydowana poprawa.