Nie ma jeszcze mrozów, więc jest okazja do sprawdzenia swojego auta i w razie czego uzupełnienia płynów, wymiany części lub drobnych napraw. Warto w tych wszystkich pracach pamiętać o sprawdzeniu płynu chłodniczego.
Nie zapominajmy o płynie chłodniczym i o jego trwałości. Jeżeli ostatni raz wymieniany był trzy lata temu, to warto pomyśleć, czy tego teraz nie zrobić. Zdaniem ekspertów motoryzacyjnych i serwisantów, płyn chłodniczy należy wymieniać co trzy, najpóźniej co pięć lat. Lepiej to zrobić przed upływem tego okresu, żeby nie doszło do zamarznięcia płynu. A jeśli do tego dojdzie, to trzeba się przygotować na duży wydatek i odstawienie samochodu do warsztatu lub stacji obsługi.
– Płyn chłodniczy ma swoją temperaturę krzepnięcia. Jeśli się ona zmieni, płyn nie będzie skuteczny, może zamarznąć i rozsadzić chłodnicę – mówi Marcin Pyrka, szef serwisu w salonie Optimal, radomskim dealerze Citroena. – My sprawdzamy temperaturę krzepnięcia płynu chłodniczego w każdym samochodzie, który do nas przyjeżdża na przegląd.
Do sprawdzania temperatury krzepnięcia płynu chłodniczego używa się urządzenia zwanego glikometrem. Pokazuje on temperaturę zamarzania, wskazówką lub skalą w kolorach zielonym, żółtym albo czerwonym. Dostępne na rynku produkty mają temperaturę zamarzania w granicach -35, -37 stopni Celsjusza. Jeśli temperatura płynu w chłodnicy jest wyższa niż minus 30 stopni Celsjusza, należy koniecznie uzupełnić jego poziom: albo dolać do chłodnicy koncentrat identycznego płynu, albo dodać gotowy produkt (jeśli ma odpowiednie parametry) lub wymienić płyn na nowy.
Eksperci podkreślają, że różnicę w płynach powoduje baza, z której jest wyprodukowana. Jest to albo glikol etylenowy (kolor niebieski), albo propylenowy (barwa zielona) i produkty wolne od krzemianów. Obu glikoli nie można mieszać.