• Ster_Tiguana_Hybrid_1300x260px-1-
  • Ster_Tiguana_1300x260px-1-_-1-

Aktualności

Nysa 522 jak ...Rolls-Royce (zdjęcia, film)

Nysa 522 jak …Rolls-Royce (zdjęcia, film)

19 czerwca 2017

 

Z zewnątrz, samochód wygląda jak auto przeniesione z czasów PRL-u. Żeby jeszcze podkreślić tamten okres, przy kierownicy, na stałe, leży egzemplarz Życia Warszawy z września 1981 roku. Kabina jest prosta, wręcz spartańska. I tak powinno być. Niespodzianka czeka nas jednak po otwarciu drzwi przestrzeni pasażersko-bagażowej. Tu mamy komfort i przepych niczym w luksusowych autach dla bogaczy.

 

Maciej Słyk nie pała wielką miłością to samochodów mających setki koni mechanicznych pod maską, szybkich, sportowych albo starych, amerykańskich. Zawsze jednak lubił samochód polskiej produkcji – Nysę 522. Niedawno zamarzył, żeby taką mieć. W ubiegłym roku spełnił marzenie i kupił sobie ten jeden z kultowych pojazdów czasów PRL-u. Nie, nie w kolorze niebieskim, które przez lata socjalizmu, bardzo źle się kojarzyły.

 

 

Wymarzone auto 5 km od Radomia

 

– Ten samochód zawsze mi się podobał. Ma coś w sobie, mimo swojej prostoty. Długo nie szukałem tego samochodu. Znalazłem go 5 kilometrów od Radomia. Był w dobrym stanie, chociaż miał swoje braki. Na szczęście, udało się to wszystko naprawić – mówi pan Maciek. – Największe problemy były z blachą. Nadkola, zwłaszcza tylne, były skorodowane, a w niektórych miejscach były niewielkie ubytki. Korozja była również w progach drzwi.

 

Na pierwszy rzut przy restauracji pojazdu poszła więc wymiana tylnego błotnika, renowacja progów i wymiana prawego, przedniego błotnika, bo okazało się, że miał on jakąś niewielką kolizję z tej strony.

 

 

 

– To jest stosunkowo młody samochód, bo został wyprodukowany w 1994 roku. Ten model był produkowany od lat 70 ubiegłego wieku, ale cała mechanika nawiązywała do pierwszych produkcji tego samochodu, do lat 50-tych. W latach 70. została lekko zmodyfikowana kabina i tak był produkowany już do końca – opowiada właściciel auta. – Kabina jest w zasadzie oryginalna, poza wymienionymi kilkoma przyciskami, ale starałem się utrzymać w klimacie “PRL-u”. Obicia drzwi są zielone, tak jak miały nyski-karetki.

 

 

7 miesięcy intensywnych prac

Pan Maciek kupił samochód we wrześniu 2016 roku. Intensywne roboty, począwszy od blacharskich, lakierniczych, tapicerskich, elektrycznych trwały więc siedem miesięcy.

Karoseria była w sumie w dobry stanie. Niewiadomą było to co jest w środku, a przede wszystkim silnik, zawieszenie, układ kierowniczy, instalacja elektryczna. Na szczęście, okazało się, że tu bardzo dużo pracy nie trzeba będzie włożyć.

Silnik był w dobrym stanie. Oryginalny, sprawny, chociaż niewielki problem pojawiał się z pompą wody. Najlepszym i najszybszym sposobem było zakupienie nowej i wymiana. To było najlepsze rozwiązanie.

Zastrzeżeń nie było do zawieszenia i konstrukcji całej ramy.

 

 

Wprowadzone zostały również niewielkie, kosmetyczne zmiany dotyczące stylistyki. Np., zmienione zostały kołpaki kół, ramki wokół reflektorów, z czarnych na chromowane. Chromowane wyglądają lepiej, bardziej elegancko.

Podobnie jak przy zderzakach. Te również, przy samochodach zjeżdżających z taśm produkcyjnych były w czarnym kolorze. Pan Maciek zrobił je w chromach. Uznał, że będą się lepiej prezentowały. I chyba miał rację.

Ostatnie prace zakończyły się w kwietniu tego roku. Panu Maćkowi udało się więc przywrócić blask autu sprzed 23 lat.

 

 

– Ten samochód ma dwie oddzielne instalacje elektryczne. Jedna jest dla przedniej części auta, obsługuje silnik i światła, a druga oddzielna, dla tylnej części samochodu. Nie ma więc obawy, że przy włączonej muzyce z tyłu będą jakieś problemy z ruszeniem – mówi młody radomianin.

 

Przy włączonej muzyce z tyłu? O co chodzi?

No właśnie, pan Maciek zrobił ze swojego auta niezwykle oryginalny egzemplarz.

 

Luksus w najlepszym wydaniu

O ile kabina i karoseria nawiązuje do modelu z początku lat 90. ubiegłego wieku, to tajemnica tego samochodu kryje się w jego tylnej części – przestrzeni pasażersko-bagażowej. Chwytamy za klamkę, otwieramy drzwi i …mały szok. Oczom ukazuje się wnętrze wytwornej limuzyny.

 

 

– To jest wersja “towos”, gdzie ławki były wzdłuż ścian. Mogło się na nich pomieścić sześć osób. Zmieniłem tu wszystko. Tył jest zrobiony na limuzynę. Dołożyłem duży szyberdach i, jak zauważyłem, robi on furorę – tłumaczy właściciel niezwykłej “nyski”.

 

 

 

 

 

Ściany, sufit i siedziska na ławkach zostały wyłożone jasną skórą (ekologiczną) i są przetykane kryształkami. Na podłodze zostały ułożone panele. Naturalnie, ściany, sufit i siedziska są wygłuszone gąbką, żeby odgłosy z tej części nie dochodziły do kabiny kierowcy.

Jest telewizor (32 cale), barek, lodówka i bardzo dobre nagłośnienie. Telewizor w zupełności wystarcza do oglądania filmów lub programów z pendrivea lub laptopa. Po prostu, jest full wypas.

Jest zainstalowany laser i światła RGB, z możliwością zmiany kolorów podczas odtwarzania muzyki.

W ścianach i pod ławkami zamontowanych jest 8 głośników, które dają łącznie moc 800 W. Pod ławką przy tylnych drzwiach znajduje się subwoofer, również o mocy 800 W. W sumie, sprzęt ma moc 1600 W. Tylko pozazdrościć.

Poziom hałasu może sięgnąć 120 decybeli.

 

 

 

 

– Przestrzeń pasażerska jest na tyle dobrze wygłuszona gąbką, że nawet przy pełnej mocy w kabinie bardzo tego nie słychać. Można swobodnie rozmawiać z pasażerem. Głośniejszy jest silnik – śmieje się pan Maciek.

 

Między kabiną a przestrzenią pasażerską są drzwi, otwierane tylko z jednej strony, od kierowcy.

 

– Chcę mieć wgląd na to co się dzieje wewnątrz i kontakt z pasażerami – wyjaśnia nasz rozmówca. – Pierwsze przejażdżki limuzyną już się odbyły i z tego co zauważyłem, ludziom bardzo podoba się taka wersja samochodu.

 

 

Dla prywatnych celów, można nawet zrobić łóżko, przez dostawienie puf. Auto może więc służyć jako kamper podczas dłuższych, rodzinnych wyjazdów.

 

Nysa 522 pana Maćka może nie ma takiego nowoczesnego designu, nie ma tyle mocy i nie jest tak szybka jak jakieś luksusowe Rolls-Royce, Bentley, Jaguar XJL albo Maybach, ale komfortem z tyłu puka do ich drzwi.

 

– Zważywszy na ręczną robotę, którą trzeba było tutaj wykonać, to tak, można przyrównać ten samochód do  Rolls-Roycea – śmieje się pan Maciek.

 

Jedno jest chyba pewne: drugiej takiej samej Nysy 522 na świecie nie ma.

 

Roman Furciński, fot. Roman Furciński

Zgłoś info!

Zauważyłeś utrudnienia na drogach?
Poinformuj nas sms-em lub mailem!

603 216 702 redakcja@radommoto.pl

Może Cię zainteresować:

  • Logo Jobsora

Kontakt