W najbliższym cyklu “Kultura Dostępna” zostanie wyświetlony film “Na układy nie ma rady”. Zapraszamy w czwartek, 1 grudnia, o godz. 13 i 18 do kina Helios.

 

Drobny przedsiębiorca Marek Niewiadomski (Grzegorz Małecki) ledwo wiąże koniec z końcem, usiłując spłacić długi i kredyty zaciągnięte na nowy biznes. Kiedy, ku rozpaczy Marka i jego małżonki (Katarzyna Glinka), wszystkie życiowe plany – w tym wymarzone wakacje na Kanarach – zaczynają się sypać, mężczyzna otrzymuje propozycję nie do odrzucenia. Jest nią stanowisko drugiego wiceministra w jednym z państwowych resortów. Wraz z ciepłą posadką przychodzą wpływy i pieniądze, a także niezliczone propozycje korupcyjne i… matrymonialne. Czy stawiający pierwsze kroki w świecie biznesu i wielkiej polityki Marek okaże się uczciwym obywatelem, czy też swoimi wyborami potwierdzi gorzką regułę, że na układy nie ma rady…

 

Recenzja filmu ſukasza Maciejewskiego:

Grzegorz Małecki ma wręcz gigantyczny wdzięk. Wiedzą o tym bywalcy Teatru Narodowego w Warszawie, dowiadują się coraz częściej (ale wciąż zdecydowanie zbyt rzadko) kinomani. W filmie “Na układy nie ma rady” aktorski wdzięk Małeckiego robi, jak to się mówi, cały film.

Niewiadomski grany przez Grzegorza Małeckiego nie za bardzo wiadomo kim jest (ach ta finezja skojarzeń w polskich komediach romantycznych…). Skarpetki nie do pary, długi nie od parady, wymarzone wakacje i debet na koncie, a do tego napoczęty kiedyś doktorat i szansa na polityczną karierę.

I to właśnie stanowi pewną innowację w kategorii polskich komedii romantycznych. Polityka rzadko tam zagląda, życie wygląda jak z żurnala, a problemy rzeczywistości wyznaczają jedynie męsko-damskie relacje. W tym kontekście film “Na układy nie ma rady” idzie nieco dalej, chociaż umówmy się, nie chodzi o żaden pamflet, ani tym bardziej krytyczną diagnozę sytuacji politycznej w Polsce. Kariera na salonach politycznych Niewiadomskiego to raczej jedynie nieantagonizujący koncept fabularny. Niby niewiele, ale zawsze coś nowego.

Cała reszta jest już w zgodzie za znanym schematem. Od dowcipu do dowcipu, od gagu do gagu, niektóre są zabawne, inne nieco mniej. Idealistyczna wymowa filmu przynosi jednak pewne pokrzepienie. Wcale nie trzeba stroić się w cudze piórka, zmuszać czy naginać do rzeczywistości, którą szczerze gardzimy, czasami, a może nawet często, najlepiej zostać po prostu sobą. Zawrzeć układ jeden do jednego z własnym lustrzanym odbiciem. Zaakceptować banalny wariant autoportretu. Jaki by nie był – jest szczery, czyli prawdziwy. Tak żyje się znacznie lepiej.

 

 

Kultura Dostępna to projekt, który pozwoli, aby szerokie grono odbiorców mogło zapoznać się z polską sztuką filmową. Jednocześnie zniwelowana zostanie jedna z głównych barier w dostępie do kina, jaką jest wysoka cena biletów.

W każdy czwartek o godz. 18:00 bilety na wybrane polskie filmy w kinie Helios kosztują tylko 10 złotych.