• Ster_Tiguana_Hybrid_1300x260px-1-
  • Ster_Tiguana_1300x260px-1-_-1-

Aktualności

Hyundai i10 - autko, które cię zadziwi

Hyundai i10 – autko, które cię zadziwi

19 listopada 2013

 

Jest maluchem: ale sporym! W dodatku tureckim, a stworzonym w Niemczech. Pozwolili na to dzieło Koreańczycy, które na ostatnim salonie we Frankfurcie ludzie nazwali „gwiazdą‿… I cholibka mieli rację!

  

Ten maluszek to najnowszy Hyundai i10. Już widzę jak wykrzywiacie usta. Spokojnie – mowa o najnowszym modelu, który dopiero wjechał do salonów i wierzcie mi: na szczęście nie przypomina poprzednika! To nowe dziecko koreańskiego koncernu jest nowoczesne, konkretne, nie ma fajerwerków, lecz stylistyka magnetyzuje oko, dystansując w tyle konkurencję. Widząc i10 nie masz wrażenia, że stoisz przed pudłem nadmuchanym tylko po to, by było praktyczne. Hyundai i jego niemieckie centrum projektowe zręcznie wszystko poukładali i zamknęli w 5-drzwiowym nadwoziu. Jest sporo przestrzeni dla ludzi, ale również jest bagażnik dla, powiedzmy, jamnika z jego bagażem: czyli 250 litrów. Lecz gdy złożyłem tylne oparcia, otrzymałem w miarę równą podłogę i ponad 1000 litrów pojemności! A to wystarczy, by przewieść budę dla niewielkiego owczarka podhalańskiego.

 

Trzyma się asfaltu

Banana na ustach miałem podczas jazdy i10! Wszak to auto małe, miejskie, tanie. Tymczasem: wspomaganie kierownicy super miesza na zatłoczonych parkingach, widoczność świetna, a zawieszenie daje to, co dostaję w klasie wyżej. Jest komfortowo zestrojone. Auto przyjemnie połyka „śpiących policjantów‿, ale też bardzo pewnie trzyma się w ciasnych zakrętach pokonywanych nieco szybciej. Układ kierowniczy wysoko ocenicie gdzieś poza miastem, na autostradzie – jakże ten mały i10 świetnie trzyma się asfaltu! Nie ma mowy, by auto myszkowało (co często się zdarza małym konstrukcjom). Nie musisz wykonywać delikatnych kontr kierownicą, by trzymać auto „między pasami‿. Nie czujesz w tym maluchu taniości! Nie słyszysz kamyków, jakie odbijają się od kół i lądują gdzieś w nadkolach. Nie ma trzasków, pisków: i10, jak na malucha, daje – trzeba to powiedzieć – komfort. I tak się dzieje w pełnym zakresie szybkości. Oczywiście to nie jest sprinter, pojedzie jakieś 155 na godzinę, a przyspieszenie jest ospałe. Lecz nie takie wartości bierzemy pod uwagę, kupując auto miejskie.

 

Mały samochodzik dla czterech osób

W takim aucie ma być możliwie sporo miejsca: i tak jest dla kierowcy oraz pasażera, nawet w kurtkach zimowych. Przed nimi cały kokpit, gdzie króluje ergonomia, przejrzystość, funkcjonalność. Schowki, schoweczki, materiały nie pochodzą z dolnych półek, nie uświadczysz metalowych wykończeń. Z tyłu w miejskich autkach (w maluchach) cudów nie ma, a tymczasem nawet parka studentów nie powinna narzekać na krótkich miejskich odcinkach. Na pewno w Hyundaiu mają bardziej komfortowe warunki od panujących w komunikacji miejskiej!

W moim Hyundaiu miałem dodatkowo klimatyzację, mogłem podłączyć iPoda, telefon sparować z Bluetoothem, zaś nocą światła perfekcyjnie doświetlały zakręty. A to tylko czubek bogatej listy wyposażenia, które zależy od waszego portfela.

 

5 litrów na setkę

I jeszcze silnik. Myślałem, że strasznie się rozczaruję, bo dostałem trzycylindrowy motorek o pojemności 1 litra i mocy zaledwie 66 KM. A tu proszę: silnik dziarsko wkręca się w obroty, ma nawet przyjemny odgłos pracy: dokładnie taki, jaki słyszymy pozbawiając V6 trzech cylindrów :-). W mieście motorek radzi sobie sprytnie, ale na ekspresówce bywa, że brakuje mu tchu i potrzebna jest redukcja.

Warto zauważyć, że zarówno ten, jak i większy oraz nieco mocniejszy silnik w ofercie to jednostki, w których nie popsuje się turbo – bo tego urządzenia nie ma – więc jak mawiają mędrcy: motor posłuży dłużej. A w tym służeniu moje trzy cylindry wypiły średnio 5 litrów bezołowiowej na 100 kilometrów.

 

Autko za bardzo rozsądną cenę

Hyundai stara się oferować produkt ciekawy dla oka, praktyczny, estetyczny, funkcjonalny… i wychodzi im to bardzo poprawnie. W ostatnich konstrukcjach Hyundaia, jakie wjechały do salonów, naprawdę nie ma się do czego doczepić! To już nie jest klasa szeleszczącej taniej bombonierki, którą człowiek brał z półki sklepowej… bo już niczego innego nie było. Jedno pozostało: firma nie szaleje z cenami. i10 startuje od niecałych 36 tys. zł z wyposażeniem, o którym wspominałem (bo jest promocja na klimę i radio) plus pakiety bezpieczeństwa biernego czy aktywnego. Po jazdach testowych staję po stronie tych, którzy na i10 mówią „gwiazdka‿… nawet jeśli ta „gwiazdka‿ wyjeżdża z tureckiego zakładu koreańskiego koncernu.

Bartek Olszewski, fot. Hyundai

Zgłoś info!

Zauważyłeś utrudnienia na drogach?
Poinformuj nas sms-em lub mailem!

603 216 702 redakcja@radommoto.pl

Może Cię zainteresować:

  • Logo Jobsora

Kontakt