• Ster_Tiguana_Hybrid_1300x260px-1-
  • Ster_Tiguana_1300x260px-1-_-1-

Aktualności

Qashqai jakby cztery razy przyjemniejszy (galeria zdjęć)

Qashqai jakby cztery razy przyjemniejszy (galeria zdjęć)

16 sierpnia 2014

 

Nissan chyba nawet w snach nie spodziewał się sukcesu pt. Qashqai! Więc ja nie spodziewałem się, by nowy Qashqai zbytnio różnił się od poprzednika. Choć ten nowy model jest, zaiste, od koła po dach dziewiczą konstrukcją!

 

Ten dach nowego Qashqaia jest nieco niżej od poprzednika. A reszta jest szersza, większa, bardziej muskularna. Ale jeden rzut oka wystarczy, by wiedzieć, że ulicą jedzie Nissan Qashqai. Gdy jedzie lub stoi zaparkowany, zawsze przyciągnie oko właścicieli innych marek. A wszak to, można powiedzieć, zwykły crossover. O nie! On nie jest taki zwykły.

Po pierwsze, nie jest nudny stylistycznie. Niemniej, projektanci nie szaleli… choć ten nowy Qashqai już ma „większy pazurek‿. Po prostu, auto (czy stary, czy nowy model) wzbudzało i wzbudza zaufanie. Jest ładne nawet jak stoi w garażu. I wiem, że pojadę Qashqaiem po ogromne zakupy lub przewiozę rodzinę w przyjemnym wnętrzu, zaprojektowanym specjalnie dla opanowanego, wykształconego, estetycznego Europejczyka.

Nawiasem mówiąc, ten nowy Qashqai powstał w Europie i tu też jest produkowany. Nie będę zanudzać danymi technicznymi, to można znaleźć choćby w sieci. Ale po jazdach testowych muszę przyznać Nissanowi rację: mówią, że ten spory wóz wybitnie radzi sobie w miejskiej dżungli. Ja dodam, że pod zapchanym marketem także! A gdy zapłacicie za kamery wokół Qashqaia, to będziecie mieć na sporym wyświetlaczu widoczne wszystko to, co się dzieje wokół auta. Jeśli poskąpicie – to też nie będziecie narzekać, bo Qashqai jest świetny do wyczucia. Nie tylko dlatego, że wyżej siedzicie – on po prostu „ładnie leży w dłoni‿ kierowcy. I co do centymetra można wyczuć to auto.

 

Najlepszy do ciągnięcia przyczepy

Zawieszenie pewnie trzyma sporą konstrukcję, ale daje również to, co nazywamy komfortem, tak cenionym przez Europejczyków. Poprzednik dawał także nieco chaosu poprzez częste pikanie wszelakimi czujnikami. Nowy Qashqai też pika i wydaje różne dźwięki, a nawet zapala ostrzegawcze lampki przy lusterkach, gdy zaczniecie mijać namalowane pasy na drodze bez włączenia kierunku. Ale te wszystkie systemy bezpieczeństwa, których nie sposób wymienić jednym tchem, działają w sposób opanowany! Ktoś pomyślał i tak uczynił elektronikę, że nie musiałem jej specjalnie wyłączać. A w ogromnym deszczu – wierzcie mi – to się przydaje i muszę przyznać: kamery, lasery czy inne czujniki Qashqaia wiedzą więcej, szybciej i są nieomylne! Kierowcy pozostaje zmieniać biegi i… jeśli zamierza przejechać wydmę, to włączyć napęd na 4 koła.

Tu Qashqai też się rządzi: jego komputerowy mózg decyduje, na które koło przesłać więcej mocy, by w trudniejszym terenie sobie poradzić. A że to Nissan, który wie, jak uczynić dobry napęd terenowy, to i z jedną rączką na kierownicy pokonuje mokre łąki na wzniesieniach. Przy czym to bardzo miłe uczucie, kiedy załączacie napęd wszystkich kółek: auto jakby się napinało, a ty zapominasz, by zadzwonić po pług, by odśnieżył zaspy.

 

Więcej: podłączasz przyczepkę i… i muszę to powiedzieć! Najnowszy Qashqai został zdobywcą brytyjskiej nagrody dla aut najlepiej nadających się do ciągnięcia przyczepy! Dokładnie ten, którym jeździłem w 130-konnej wersji z dieslem 1.6 renówki. Doceniono stabilność prowadzenia także przy większych prędkościach, osiągi, duży zapas momentu obrotowego oraz skuteczność hamowania i funkcjonalność. I to wszystko racja! A bez przyczepki dostajecie to samo, tylko… jakby 4 razy przyjemniejsze.

 

Mało pali, rozsądnie kosztuje

O Qashqaiu można godzinami opowiadać. Przykładowo – o licznych kolorowych informacjach, jakie przedstawia na czymś, co przypomina wasz smartfon. Szkoda, że jeszcze nie ma języka polskiego, ale pewnie to kwestia czasu, i ktoś to „naprawi‿ w europejskiej filii Nissana. A poza tym małym szczegółem to brać, lać i jechać! Weźmiecie za 72 tys. zł., ale widełki za bogatsze wersje rosną do 120 tys. Wlejecie benzynę lub ropę. Mój silniczek, a nie oszczędzałem Qashqaia, spalił średnio niecałe 6 litrów. Poza miastem (przy spokojnym naciskaniu gazu) spalanie spadało prawie o połowę! A co do jazdy… no cóż, niewątpliwie po drodze spotkacie zacną konkurencję, której kiedyś Nissan pokazał, jak powinien wyglądać porządny crossover. Teraz też pokazuje i z tego co wiem, znowu po Qashqaia są kolejki.

Bartek Olszewski, fot. Nissan

Zgłoś info!

Zauważyłeś utrudnienia na drogach?
Poinformuj nas sms-em lub mailem!

603 216 702 redakcja@radommoto.pl

Może Cię zainteresować:

  • Logo Jobsora

Kontakt