Kierowcy będą musieli przepuścić pieszych na pasach, i nie tylko tych oczekujących na przejście, ale zatrzymać się nawet, gdy ten będzie dochodził do pasów. Ma być jedna dozwolona prędkość w terenie zabudowanym – 50 km/h, a za przekroczenie takiej poza terenem zabudowanym ma być zabierane prawo jazdy. To nowy pomysł rządu RP na poprawę bezpieczeństwa na drogach.
Dziesięć dni temu weszły w życie nowe przepisu ruchu drogowego – korytarz życia i jazda na suwak. Rząd RP ma kolejny pomysł na zmianę przepisów i poprawę bezpieczeństwa na drogach. Chce wprowadzić pierwszeństwo pieszych przed wejściem na pasy, czyli, kierowcy widząc osobę zbliżającą się do oznakowanego przejścia, będą musieli się zatrzymać i ją przepuścić. Ma to przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym, a w szczególności pieszych.
Gwoli ścisłości, ten pomysł nie jest nowy. To kalka projektu zmian w przepisach ruchu drogowego autorstwa Beaty Bublewicz, posłanki na Sejm z Platformy Obywatelskiej, która złożyła taki projekt w 2015 roku. Przepisy miały wejść w życie od 1 stycznia 2017 roku. Niestety, wtedy projekt nie był poddany pod głosowanie, utknął gdzieś w komisjach i zespołach parlamentarnych.
Czy teraz uda się wprowadzić taki przepis? Wiele wskazuje, że tak.
Będzie bat na piratów drogowych?
Rząd chce również, żeby w terenie zabudowanym obowiązywała jedna dopuszczalna prędkość – 50 km/h. Teraz, taka obowiązuje od godz. 5:00 do 23:00, w pozostałych godzinach – od 23:00 do 5:00 – można jeździć z prędkością 60 km/h.
Poza tym, ma być powołany specjalny fundusz, z pieniędzy którego mają być prowadzone inwestycje dotyczące infrastruktury drogowej (przejścia dla pieszych, ronda, progi zwalniające i inne spowalniacze ruchu).
– Piratów drogowych trzeba wyeliminować, skutecznie wyeliminować. Musimy doprowadzić do zmian w przepisach ruchu drogowego w taki sposób żeby zmniejszyć wypadki, zmniejszyć śmiertelność wypadków na drogach – powiedział Mateusz Morawiecki, premier RP.
Szef rządu dodał, że jak wyjeżdżamy za granicę, przekraczamy naszą granicę, to zdejmujemy nogę z gazu i jeździmy wolniej, nie przekraczamy dopuszczalnej prędkości w danym kraju. Może dlatego, że za granicą są wyższe stawki mandatów za przekroczenie prędkości.
Rząd chce również, żeby za przekroczenie prędkości powyżej 50 km/h poza terenem zabudowanym było odbierane kierowcy prawo jazdy.
Konieczne są przepisy?
Dobrze, że rząd troszczy się o sprawy bezpieczeństwa na drogach. Tylko, czy akurat te propozycje zmian w przepisach wystarczą i będzie bezpieczniej? Trudno powiedzieć. Na pewno trzeba mocno edukować kierowców i pieszych w sprawie przepisu dotyczącego ustępowania pierwszeństwa pieszym. Chociaż takie zachowanie wcale nie musi i nie powinno być regulowane aktami prawnymi. Wystarczy tylko odpowiednie, kulturalne zachowanie wszystkich użytkowników dróg.
Co do walki z piratami drogowymi, skoro premier zauważył, że polscy kierowcy wyjeżdżając za granicę stosują się do znaków ograniczenia prędkości, bo boją się wysokich mandatów, to może i u nas wystarczy podnieść stawki mandatów. Będzie bezpieczniej na drogach, bo mniej osób będzie przekraczało dozwoloną prędkość bojąc się wysokiej grzywny pieniężnej.
Wymagać od wszystkich!
I jeszcze jedno, bardzo ważne. Jeżeli prawo ma być surowo egzekwowane to od wszystkich, nie tylko od przeciętnego Kowalskiego, ale również od znanych osób oraz – a może przede wszystkim – od osób mających immunitety: posłów, sędziów sądów i kierowców rządowych oraz ministerialnych limuzyn. Nie może być tak, że, jak donosiły media, znany dziennikarz i polityk, obecnie europoseł potrącają osoby na przejściu i włos im z głowy nie spada. Albo aktorzy, których złapano na podwójnym gazie. Lub pani prawnik, która po alkoholu niemal wjechała do przejścia podziemnego.
Według prawa wszyscy powinni być równi.